Pojawił się zwiastun na bloga, zachęcam do obejrzenia.
Elena siedziała i patrzyła przez okno w rękach trzymając pamiętnik. Pamiętnik, który był całkowicie pusty. Chciała się komuś wygadać, powiedzieć co ją boli, czego pragnie i czego żałuje, ale nie miała takiej osoby. Nie chciała zawracać głowy swoim przyjaciołom, którzy i tak próbują do niej dotrzeć, nie chce im psuć wakacji. Pomimo ostatniej wizyty Isobel, która myślała, że wszystko już wróci do normy, myliła się. Elena jeszcze bardziej zamknęła się w sobie.
Jej przyjaciółka zadręczała się tym, że wyskoczyła z tą imprezą. Nie powinna tego robić i wini się za to. Wiedziała, że to niestosowna propozycja, minął tylko miesiąc od tego tragicznego wydarzenia, ale chciała znów mieć Elenę przy sobie. Brakowało jej szatynki, która zawsze miała dobre rady dla niej, wspierała ją w najtrudniejszych chwilach i zawsze wiedziała co ma robić. Blondynka nie pomyślała, aby to ona teraz jej pomogła.
Dziewczyna oprała głowę o ścianę za sobą i westchnęła cicho. Spojrzała z góry na zeszyt. Przejechała po nim dłonią i poczuła delikatny materiał, który był idealnie gładki. Jego kolor można porównać do ognistoczerwonej róży, która kwitnie i wychyla się w stronę słońca. Elena uśmiechnęła się słabo i otworzyła go ponownie, chwyciła między palce długopis i przyłożyła go do kartki. Kiedy napisała pierwsze słowa, reszta jej szła lekko.
Kochany Pamiętniku!
Nazywam się Elena Gilbert i mam osiemnaście lat. Czuję się samotna. Mimo tych ludzi, którzy bezskutecznie starają się o mnie dbać i troszczyć. Nie potrafię powiedzieć, czemu mam takie uczucie. Może to po stracie rodziców? Bardzo mi ich brakuje. Cząstka mojego serca odeszła razem z nimi, w dniu, o którym nie chcę pamiętać i który mimo wszystko ciągle znajduje się w mojej głowie. Moje myśli są przepełnione chęcią zemsty i wszelkimi planami jak ją dokonać. Nie potrafię wyrzucić ich z mojego umysłu. Prawdopodobnie dlatego, że nie chcę. Pragnę śmierci osoby, która zrobiła to mojej rodzinie. Wydaję mi się, że wiem już co mam zrobić. Jak zapełnić pustkę w moim sercu.
Proszę nie myśl o mnie źle i nie bądź zawiedziony moimi słowami, które zapełniają twoje kartki. Zrobię to dla siebie, aby zaznać spokoju.
Dziewczyna z trzaskiem zamknęła pamiętnik. Patrzyła przed siebie i można powiedzieć, że jej oczy owiał mrok. Wiedziała, że jeśli zrobi to co planuje, już nigdy nie będzie dawną sobą. Nie będzie starą Eleną Gilbert tylko nową, która zrobi wszystko aby pomścić swoją rodzinę.
Wstała i podeszła do biurka, gdzie znajdowały się jej wszystkie książki. Przejechała ręką po ich grzbietach i zatrzymała się przed tymi odpowiednimi. Przesunęła palce na górę ich okładki i pociągnęła do siebie, przez co cztery rodzaje jej lektur z dzieciństwa odsunęły się, a przed jej oczami ukazał się kawałek prawie pustej przestrzeni. W środku znajdowała się do połowy pełna butelka alkoholu, którą ukradła Jennie ponad tydzień temu. Wsunęła obok niego swój zeszyt i wyjęła bourbon. Odkręciła korek i przesunęła swoje usta do końcówki butelki, którą przechyliła i pociągnęła z niej dwa duże łyki. Odsunęła od siebie przedmiot i skrzywiła lekko swoją twarz. Odłożyła butelkę na miejsce i z powrotem zamknęła swoje tajne miejsce na przechowywanie ważnych rzeczy. Nikt o nim nie wiedział i nikt nie próbował tam szukać niczego. Znalazła ten sposób na internecie i spodobał jej się. Usiadła na swoim poprzednim miejscu. Wiedziała co ma teraz robić i wydawało jej się, że wie kto jej w tym pomoże.
Weszła pewnie do budynku, a wszystkich spojrzenia wylądowały na niej, dzięki czemu jej pewność siebie zmalała, a ona poczuła się niepewnie. No ale cóż, nie każdemu codziennie ktoś morduje rodziców. Podeszła do baru i jak się spodziewała siedział przy nim chłopak, albo raczej mężczyzna, którego szukała. Stanęła obok niego i położyła łokieć na blat, odchrząknęła głośno, tak aby szatyn zwrócił na nią uwagę. Odwrócił głowę w jej stronę i uniósł wysoko brwi.
- Proszę, proszę myszka wyszła z ukrycia - powiedział z cwanym uśmiechem na twarzy, a dziewczyna uniosła tylko brwi do góry. - Dawno cię nie widziałem.
- Cóż miałam pewne-sprawy do załatwienia - mruknęła cicho i założyła kosmyk włosów za ucho.
- Siedziałaś w domu i bałaś się wyjść na zewnątrz, ponieważ jesteś przerażona tym, że morderca twoich rodziców, przyjdzie po ciebie. - Elena przegryzła wargę i usiadła na stołku obok niego.
- I właśnie jeśli chodzi o tego psychopatę. Musisz mi pomóc go znaleźć, ponieważ osobiście chcę go zabić - powiedziała otwarcie, unosząc lekko brodę do góry. Patrzyła Kai'owi w oczy, a on zaśmiał się.
- Jestem ciekawy jak to zrobisz - odparł, a na jego twarzy pojawił się krzywy uśmieszek. - Skąd wiesz, że to nie ja jestem owym mordercą. Ludzie wystawiają różne opinie na mój temat, na przykład co zrobiłem mojej rodzinie
- Nie mam pojęcia co o tobie mówią, ani co im zrobiłeś, ale wewnętrznie czuję, że mogę ci ufać. - Uśmiechnęła się lekko, wierząc w słowa, które przed chwilą wypowiedziała. Nie znała Kai'a, rozmawiała z nim kilka razy i nie była pewna, dlaczego mu ufa. Prawdopodobnie, że uratował ją wtedy przed Chris'em i jest jedyną osobą, którą zna i która ma takie same zdolności jak ona. Oprócz jej rodziny, ale nie chce ich w to mieszać.
- Dlaczego nie poprosisz swoich przyjaciół? Chętnie bym ich zobaczył w akcji. Ponury mięśniak, naiwna blondynka, żałosny fizyk, wkurzająca Chinka i niedoświadczona czarownica. - Uśmiechnął się na swoje słowa.
- Naprawdę? - Pokręciła głową z niedowierzaniem. - Określiłabym ich inaczej.
- Moja wersja i tak pozostanie lepsza. - Puścił jej oczko i odwrócił się w stronę drzwi. - O, patrz. Idzie wspaniała czwórka.
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy i przemyśl moją propozycję. - Wskazała na niego palcem, zanim jej przyjaciele do nich podeszli. Szatyn tylko pokręcił głową i odwrócił się ponownie, żeby zamówić kolejną szklankę alkoholu. Elena wstała i podeszła do czwórki bliskich jej osób. Przywitała się z nimi i ostatni raz odwróciła w stronę chłopaka, który przechylił już czwartą szklankę swojego, ostatnio ulubionego, alkoholu.
Czuł się zagubiony jak nigdy w życiu. Wiedział, że jeden z najpotężniejszych sabatów zmierza po niego. Nie wiedział czy sam ma z nimi szanse, ale nie ma także nikogo kto mógłby mu pomóc. Wszyscy go znali i nienawidzili. Zabił tak dużo rodzin i zniszczył życie tylu osobom, że sam nie może tego zliczyć, mimo iż od jego powrotu minął zaledwie rok. Myślał nad planem jak przeżyć niedaleki zamach na jego życie, ale nie miał pomysłu. Mógł uciekać, ale wiedział, że i tak w końcu go dopadną. Jedynym sposobem na ocalenie to poprosić i zdobyć choć trochę zaufania jakiś czarownic.
Jego wzrok powędrował w stronę Eleny i nagle go oświeciło, ale szybko pozbył się tych myśli z głowy. Potrzebował kogoś, kto umie coś więcej niż uratowanie wysuszonego kwiatka.
Isobel stała niepewnie, jak nigdy i patrzyła wyczekująco na przyjaciółkę, a ta posłała jej jedynie mały uśmiech.
- Wróciłaś w końcu - powiedział Finn, był szczęśliwy, że widzi szatynkę. Tak bardzo mu było jej żal, jak wszystkim, ale tylko on wiedział co czuje. Stracił matkę niecałe dwa lata temu i chciał być blisko Eleny, niestety ona nie dopuszczała do siebie nikogo.
- Nie wróciłam, musiałam załatwić pewną sprawę. - Chciała i potrzebowała osób w swoim życiu, ale nie mogła patrzeć i psuć ich szczęścia. Wiedziała, że będą czuli się niepewnie uśmiechając, czy żartując sobie przy niej. Nie chciała zabierać im tej radości.
- Ale nie było cię tak długo Elena. Kiedy skończy się twoja żałoba, brakuje nam ciebie - odparła Noami. Po wypowiedzeniu tych słów zrozumiała jak samolubnie to brzmiało.
Dziewczyna tylko pokręciła z niedowierzaniem głową. Jak oni mogli tak myśleć.
- Nawet nie wiecie co ja przechodzę - powiedziała głośniej niż zamierzała i w duchu modliła się aby reszta klientów Mystic Grill'a nie patrzyła na nią, to ostatnie czego by chciała w tym momencie. - Nie macie pojęcia jak to jest stracić obydwoje rodziców, patrzeć jak własna matka umiera w twoich rękach. Jak ojciec, który zawsze wydawał się taki silny i wytrzymały, leży słaby na podłodze, ponieważ no tak, zginął. Patrzyłam na ich śmierć, widziałam ją i nie zrobiłam nic co mogłoby ich uratować. Nawet nie wiem kto im to zrobił i dlaczego. Życie w niewiedzy jest koszmarne, ale nie mam ochoty z wami o tym rozmawiać. Widzimy się w szkole.
Odeszła od nich ze łzami w oczach. Wcale nie czuła się lepiej, że wyrzuciła to z siebie. Nawet sądziła, że jej stan psychiczny się pogorszył. Szybkim krokiem zmierzała w stronę swojego domu. Nie chciała widzieć nikogo poza butelką bourbonu, ostatnio jej najlepszym przyjacielem.
Zamknęła drzwi frontowe i pobiegła do swojego pokoju. Podeszła do półki z książkami i wyjęła z niej alkohol, którego teraz bardzo potrzebowała. Pociągnęła z niego kilka łyków i położyła się na łóżku, głowę opierając o poduszki. Wytarła usta wierzchem dłoni po ponownym zaciągnięciu się napojem. Odstawiła go na szafkę nocną, która stała obok posłania i sięgnęła po swój telefon, który pierwszy raz od kilku dni włączyła. Po wpisaniu PIN-u, na ekranie wyświetliło jej się kilkanaście nieodebranych połączeń i trochę więcej wiadomości tekstowych. Nie miała ochoty teraz tego wszystkiego czytać, więc odłożyła komórkę na poprzednie miejsce, a w dłoni ponownie trzymała szklaną butelkę. Naszła ją nagle chęć odwiedzenia brata, którego nie wiedziała od wczorajszego wieczoru, kiedy to musiała zanieść mu kolacje. Weszła bez pukania i zdziwiona zobaczyła, że jego pokój jest pusty. Ze zmarszczonymi brwiami rozejrzała się po pomieszczeniu.
Może jest w łazience?
Kiedy już miała wychodzić, jej wzrok zatrzymał się na szafie, w której można było dostrzec promienie światła. Podeszła do niej i otworzyła jedne drzwiczki. Rozsunęła ubrania brata i zobaczyła na dole kwadratowe przejście, z którego wydobywało się owe światło. Wczołgała się przez otwór i po krótkiej chwili znalazła się w małym pokoju. Jej oczy rozszerzyły się do wielkości piłeczek pingpongowych, kiedy ujrzała przed sobą różnorakie bronie i mnóstwo ostrych kołków, które jak przypuszczała, były na wampiry. Obróciła się i zobaczyła Jeremy'ego, który siedział tyłem do niej i strugał coś nożem, a w jego uszach znajdowały się słuchawki, z których wydobywała się głośna muzyka. Elena ze złością i niedowierzaniem wypisanym na twarzy, położyła na ramieniu brata rękę, przez co ten podskoczył, a narzędzie z jego rąk wypadło na podłogę wydając z siebie dość głośny dźwięk. Chłopak ze zdenerwowaniem wyjął grający sprzęt z uszu i stanął naprzeciw siostry.
- Co ty tu robisz? - spytał posyłając jej złe spojrzenie.
- Chciałam zobaczyć co u ciebie, ale nie było nikogo w pokoju, kiedy chciałam wyjść zobaczyłam światło w twojej szafie, więc sprawdziłam co to jest i doprowadziło mnie to tutaj - odpowiedziała mu, mierząc go wzrokiem. - Co to ma być Jeremy? - Zrobiła znaczny nacisk na jego imię.
- Nie twój interes - mruknął oschle i sięgnął po nóż leżący na podłodze. Odłożył go na miejsce i wyszedł z sekretnego pomieszczenia, a za nim Elena zadająca mu pytania.
- To jest mój interes - warknęła głośno. - Kiedy ty to w ogóle zrobiłeś i jak do cholery?
- Wcześniej była tu łazienka, ale zamurowali do niej wejście, więc rozwaliłem kawałek ściany i przestawiłem w to miejsce szafę. - Wzruszył ramionami i położył się na łóżku.
- Zabijasz wampiry? - spytała i przyłożyła sobie dłoń do twarzy, chodząc nerwowo po pokoju. - Zadałam ci pytanie.
- W ciągu dwóch minut zadałaś mi masę pytań, na które nie odpowiedziałem i na te też nie zamierzam. - Podniósł się i otworzył drzwi, które prowadziły na korytarz. Wskazał na nie ręką, a tym gestem kazał Elenie wyjść z pokoju. Ta tylko z rezygnacją pokręciła głową i wyszła schodząc na dół, a w jej głowie panował chaos.
Dlaczego on to robił? Wiedziała, że ich ojciec trenuje go na łowcę wampirów, ale myślała, że z tym skończył po śmierci rodziców, albo bynajmniej chce odczekać jakiś czas. Bała się o niego, a z opowieści Jenny, bo sama na szczęście nie musiała stawać twarzą w twarz w sytuacji, gdzie jakiś wampir pokazywał na co go stać, te stworzenia są silne, szybkie i trudne do zabicia do silne, a taki zwykły nastolatek jak Jeremy nie dałby im rady. Plus nie ma go, kto uczyć przez co ma jeszcze większe szanse na zabicie się. Przecież teraz to dla niego jak samobójstwo! Niestety już od dłuższego czasu nie ma na niego wpływu, a od ostatniej tragedii szczególnie.
Wiedziała, że musiała coś z tym zrobić, chociaż magicznym zaklęciem zamknąć go w jego pokoju, do czasu, aż z nim normalnie porozmawia i przemówi do rozumu. Na jej nieszczęście aż takiej zaawansowanego zaklęcia nie umiała, a Jenna nie będzie chciała się zgodzić, bo ona nie lubi wtrącać się w ich życie. Jeśli nie przekona swojej ciotki, znów będzie musiała zwrócić się o pomoc do Kai'a.
Ale nie wiedziała, czy na pewno chce zrobić to swojemu bratu, w końcu to jego decyzja. Jeśli to zrobi będzie na nią wściekły, a ona dostatecznie straci jego zaufanie.
Z przemyśleń wyrwał ją głośny krzyk Jenny z jej pokoju. Elena niemal natychmiast poderwała się z miejsca i pobiegła w tamtym kierunku.
***
Rozdział Czwarty za nami!
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i mam wielką nadzieję, że pod tym będzie jeszcze więcej :)
Chciałam zapytać czy wolicie rozdziały z perspektywy Eleny, czy bardziej z perspektywy trzeciej osoby? Teraz piszę raz tak, raz tak, ale muszę wiedzieć.
Kolejny raz wybaczcie za błędy, jak na razie się uczę.
Do zobaczenia! (:
Świetny zwiastyn a jeżeli chodzi o rozdzał to perspektywa Kaia byłaby dobra nie wiem co się dzieję z Jeremim dlaczego tak odnosi się do siostry proszę nie rospijaj Eleny dobrze,że Elena wygarneła przyjaciołom co myśli w zwiastunie widzałam Klausa mam nadzieję,że będzie coś między nim a Eleną pozdrawian
OdpowiedzUsuńŚwietny blog!:D Jeremy taki tajemniczy :) Naprawdę opowiadanie bardzo ciekawe. Jestem ciekawa jak bardzo Elena jest się w stanie zmienić dla zemsty. Tak swoją drogą to nie uwierzysz, ale ja mam podobny zarys opowiadania, tylko że z Caroline w roli głównej i również zabijają jej rodziców ( taki mały spoiler) Zapraszam do siebiehttp://anotherstrorycaroline.blogspot.com/ Będę wpadać częściej! :)
OdpowiedzUsuńTwoje zamówienie zostało wykonane.
OdpowiedzUsuńGalleryGold
piękny szablon bardzo mi się podoba pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzgłoś swoj blog do konkursu na blog miesiąca maj pozdrawiam napewno poprę
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie przepadam za narracją trzecioosobową, ale w twoim wykonaniu mega mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńJestem zdziwiona, że Elena tak otwarcie poszła do Kai'a, ale z drugiej strony, do kogo innego miała iść? Do swoich, pożal się Boże, przyjaciół, których nie interesuje jej żałoba, a raczej to, żeby poszła z nimi na imprezkę? Po głębszym zastanowieniu, też poszłabym do Kai'a :D
Hm, to normalne, że Elena boi się o Jeremy'ego, ale powinna pozwolić mu robić swoje. W końcu ojciec uczył go polowania, więc na pewno jest z tym obeznany lepiej, niż Elena z magią. Ale, przecież, to jej brat, więc za wszelką cenę będzie chciała go powstrzymać...
Końcówka, szok! Jestem ciekawa, dlaczego Jenna krzyczała i mam nadzieję, że to nie zabójca po nią przyszedł...
No to czekam na piątke :D
Witam!
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł Ci naprawdę nieziemsko!
Narracja trzecioosobowa chyba tutaj najbardziej pasuje, więc nie obraziłabym się, gdyby zostało tak do końca.
Jednak przejdę w końcu do rozdziału.
Ta scena z pamiętnikiem i rozmyślaniami Eleny, była bardzo udana. Podobało mi się, jak opisałaś to wszystko. To, co ona przeżywa. Jak się z tym wszystkim czuje. Naprawdę świetne!
Przyznam jednak, że nie powinna sięgać w takiej sytuacji po alkohol. Może to i dobra ucieczka, lecz jeżeli dalej będzie się jej trzymała, nie wyjdzie to jej na dobre.
Ta cała rozmowa Eleny z Kai'em była ciekawa. Co prawda, Kai nie był za "miły", ale to cały on, więc nie ma się do czego przyczepić.
Przyjaciele Eleny, zbytnio na nią naciskają. Rozumiem, brakuje im przyjaciółki, ale to za wcześnie na jej powrót. Straciła dwójkę rodziców, umierali na jej oczach. To chyba wystarczający powód, aby dać jej czas?
Najciekawszym fragmentem moim skromnym zdaniem było opisanie "kryjówki" Jeremy'ego. Szkoda jednak, że tak naskoczył na siostrę. Ale rozumiem. Jest w żałobie i przemawia przez niego złość i smutek. Całkiem zrozumiałe...
Najciekawsze jednak jest w tym, dlaczego Jenna krzyczała. Pierwsza myśl, to że znalazła alkohol w pokoju Eleny, ale to byłby zbyt błahy powód do krzyku. Zgaduję, że zaskoczysz nas tak, że wbije to czytelników w fotel :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Dodaj go szybko, bo naprawdę zżera mnie ciekawość.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny ;**
PS. Zapraszam do siebie: http://damon-salvatore-crow.blogspot.com/ oraz http://hybryd-diaries.blogspot.com/
PSS. Śliczny szablon i zwiastun ♥ pomysł z muzyką również ciekawy (gratuluję gustu muzycznego ♥)
#Aleksandre
Cześć! W końcu znalazłam czas, żeby nadrobić rozdziały. :) Co do narracji - trzecioosobowa jest ok. Zawsze możesz wpleść kartkę z pamiętnika, gdzie Elena będzie pisać w pierwszej osobie i będzie świetnie. :)
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że akcja bardzo szybko się toczy, a szczególnie w poprzednim rozdziale. No ale jesteśmy przy czwartym, więc to na nim się skupię. Kurczę, teraz już mam mieszane uczucia co do tego, kto zabił rodziców Eleny. Może to ktoś, kto nawet nie przyszedłby mi na myśl?
Strasznie lubię Jennę, cieszę się, że ją wprowadziłaś do tego opowiadania! :3 Brakuje mi tylko mojego Damona, ale jest Kai, więc w jakiś sposób się to rekompensuje. :D Nie lubię przyjaciół Eleny. Są strasznie samolubni. Cieszę się, że w końcu im powiedziała, jak się czuje.
Jer faktycznie dziwnie się zachowuje. Może podejrzewa, że to wampiry zabiły ich rodziców? Czy to jeden z braci Salvatore? A może wprowadzisz kogoś zupełnie nowego?
Zawsze jak czytam "Finn" myślę o pierwotnym, co mnie strasznie myli - za każdym razem. :D
No nic, to chyba jak na razie tyle. Zobaczymy, jak potoczy się interakcja Elena-Kai, can't wait :3 No i co się stało w pokoju Eleny? Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział!
Pozdrawiam ciepło i życzę morza weny, kochana! <3 Julss xx
P.S. W wolnej chwili zapraszam do siebie na:
http://xtruehappiness.blogspot.com/ (obyczaj/romans) oraz
http://memoryisnotdevice.blogspot.com/ (low fantasy)
Mam nadzieję, że wpadniesz, poczytasz i że cię zaciekawi któreś z nich. :)
A, i poleciłabym wyjustowanie tekstu - znacznie lepiej będzie się czytało. :)
Usuń