środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział Drugi

Szedł powolnym krokiem w jej kierunku. Gdy był coraz bliżej zaczął wypowiadać zaklęcie, które zadawało ból wampirowi. Złapał z nim kontakt wzrokowy i to mu wystarczyło. Widział jak chłopak klęka na ziemi i łapie się za głowę z powodu niemiłosiernego bólu. Uśmiechnął się diabolicznie, wiedząc, że to dzięki niemu. Uwielbiał to robić, uwielbiał patrzeć na cierpienie innych. Stanął przez blondynem i spojrzał w prawo na przerażoną szatynkę. Nagle poczuł, że odrywa się od ziemi i przelatuje na drugi koniec placu. Jęknął cicho czując przeszywający ból w plecach, podniósł się na łokciach, a po chwili stanął na nogach i otrzepał swoje ubranie. Był pod wrażeniem, albo nie, bo wiedział jak to działa i jaką siłę mają wampiry. Wyprostował się i pewnym siebie krokiem szedł na swoje poprzednie miejsce. Uniósł dłoń, a wraz z nią w powietrzu wisieli Chris i jego dziewczyna. Rękę przesunął w prawo, a tym samym dwoje wampirów zderzyło się z pobliskimi drzewami, upadając następnie na ziemię. Szatyn ponownie uniósł dłoń i przekręcił nią, dzięki czemu chłopak i dziewczyna mieli skręcone karki. Usłyszał kilka pisków, między nimi był głos Eleny. Spojrzał na nią i podszedł do niej. Złapał ją za łokieć i wyprowadził z tłumu ludzi. Słyszał syreny policyjne, ale nie przejmował się tym. Lubił publiczne wystąpienia.
Gdy był sam na sam z dziewczyną puścił ją, a ona natychmiast się od niego odsunęła. Była przerażona i zapłakana.
- Jak-ja ty- oni- a potem-czym ty jesteś? - warknęła i zrobiła kolejny krok w tył.
- No tak - zaśmiał się, był naprawdę rozbawiony. - Nic nie wiesz, a to niespodzianka. Twoi rodzice ukryli całą prawdę przed tobą. Po co? Nie wiem, albo jednak wiem! Bali się o ciebie, że cię znajdę. I patrz, nie udało im się. Znalazłem cię. Nie martw się nic ci nie zrobię, będziesz cała. Powiedziałbym ci o wszystkim, ale będzie zabawniej patrzeć, jak to zrobią ci, którzy tak zawzięcie chcieli cię chronić. Idź, dowiedz się o tym skarbie. Potrzebuję rozrywki, a będzie nią wszystko co ma się niedługo zdarzyć.
Patrzył na nią z uśmiechem na ustach, który pojawił się kiedy ona uciekała. W głowie miał tylko jedną myśl.
Zabawę czas zacząć.

***
Trzaskając drzwiami od razu udała się do salonu gdzie słyszała rozmowy swoich rodziców. Nie dbając o zdjęcie butów stanęła naprzeciwko nich i zmierzyła ich wzrokiem. Natychmiast zamilkli patrząc na nią wyczekująco.
- O co chodzi ko- Przerwała swojej mamie podnosząc dłoń do góry. Widziała jak marszczą brwi. Zauważyła, że na jednym z fotelów siedzi jej ciocia - Jenna.
- Świetnie, że jesteśmy tutaj wszyscy. - Klasnęła dłońmi i cofnęła się, żeby mieć widok na wszystkich. - A teraz czekam na wyjaśnienia. Dlaczego jakiś dziwny chłopak jednym ruchem ręki przerzuca mojego chłopaka i uderza nim o drzewo, a potem skręca mu cholerny kark - krzyknęła ze łzami w oczach, zdając dopiero teraz sobie sprawę, co się stało. Upadła na kolanach i zakryła twarz dłońmi, szlochając głośno. Jej chłopak, który swoją drogą ją zdradzał. Nie żyje. Nie mogła w to uwierzyć. Może to jakiś żart, albo sen? Raczej koszmar. Wiedziała, że jej życie teraz nim będzie.
- Chwila. Jak wyglądał ten chłopak? - Jej ojciec wstał zdenerwowany z kanapy. Słyszała jak chodził w kółko. Podniosła wzrok i popatrzyła na niego w gniewie. Naprawdę? Przejmuje się jak on wyglądał, a nie to, że jej chłopak został zabity, w dodatku w dziwny sposób. Zerwała się i pobiegła do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i przycisnęła do piersi poduszkę, a z jej oczu lały się strumienie łez. Dlaczego ją to spotkało. Nie chciała, żeby on umarł. Bo umarł na pewno? Widziała jak jego głowa się przekręca i słyszała odgłos łamanych kości, nadal go słyszy. Kim był ten chłopak i jak to zrobił? Może gdzieś tu ukryta jest kamera? Zachowanie jej ojca także nie było normalne. Nie chciała brać także udziału w przesłuchaniach, nie dałaby by rady.
Usłyszała ciche pukanie w drzwi, a następnie poczuła jak ktoś siada na jej łóżku. Skuliła się bardziej, pokazując tym, że nie chce nikogo widzieć. Na jej ramieniu znalazła się czyjaś dłoń.
- Co się stało Elena?- Usłyszała głos Jenny.
- Nie mam siły o tym mówić. Niedługo pewnie zadzwoni pani Szeryf i wszystkiego się dowiecie. - Udało jej się powiedzieć, bez załamania głosu. Pociągnęła nosem i odgarnęła włosy z twarzy.
- Nie rozumiem, co się tam stało? Dlaczego pani Szeryf miałaby nas powiadamiać? - Wiedziała, że w tym momencie jej ciocia ma zmarszczone brwi.
- Bo Chris nie żyje - krzyknęła. - Został zabity, ktoś nim rzucił i skręcił mu kark.
Kobieta wstała i wyszła z pokoju. Elena słyszała głośne rozmowy w salonie, wiedziała, że rozmawiają o niej, ale nie mogła za nic zrozumieć o czym. Po chwili rozległy się kroki, co wskazywało na to, że idą do jej pokoju. Usiadła na łóżku i wytarła mokre policzki. Spojrzała na drzwi, które się otworzyły, a do pokoju weszła jej mama i Jenna. Obie usiadły na przeciwko niej, a Mellisa podała jej jakiś naszyjnik. Dziewczyna zaczęła go oglądać.
- Dlaczego m to dajesz? - spytała unosząc przedmiot do góry.
- W nim jest twoja magia, kochanie - wytłumaczyła jej krótko mama, a Elena parsknęła śmiechem.
- A tak serio? Mamo nie mam humoru na żarty - powiedziała. Była zła, bo jej mama sobie z niej kpiła. Jej chłopak niecałą godzinę wcześniej umarł, a ona się tak zachowuje.
- Nie żartuje sobie z ciebie. Mamy dużo do omówienia, ale może streszczę ci to wszystko. Należymy do sabatu  Endicott, pochodzimy z Australii. Nasz sabat nie należy do jakiś sławnych czy wyjątkowych. Znany jest zwykle z tego, że czarownice rezygnują ze swojej magii. My wolimy życie ludzi, nie lubimy zadzierać z wampirami czy wilkołakami, ale zawsze nosimy przy sobie magie, która ukryta jest w wyjątkowych dla nas przedmiotach. Ja mam ją moim pierścionku zaręczynowym, a ty w tym naszyjniku.
- Co jest w nim takiego wyjątkowego? - Elena słuchała swojej matki, ale nie wierzyła w to. Wampiry, wilkołaki? Przecież to nie Zmierzch!
- Jak byłaś malutka nie mogłaś spać. Pewnego dnia babcia ci po przyniosła i powiesiła nad kołyską, a ty zasnęłaś. Tylko przy nim. - Wytłumaczyła jej. - Kiedy skończyłaś trzy lata z umieściliśmy w nim twoją magię, chcieliśmy cię chronić.
- Przed kim, bo nie rozumiem.
- To na końcu - westchnęła kobieta. - Teraz kiedy wiesz o prawie wszystkim musisz zdecydować, czy chcesz praktykować magię czy nie. Zastanów się, bo masz czas.
- Dobrze mamo, fajna historia, ale nie wierzę ci. Serio? Magia? To nie dzwoneczek.
- Jenna pokaż jej. - Mellisa potarła swoje czoło. Druga kobieta uśmiechnęła się lekko, spojrzała na dwie świece, które stały na biurku. Po chwili obie się zapaliły. Elena rozszerzyła oczy, ale natychmiast wróciła do swojego poprzedniego wyrazu twarzy. To nic nie udowadnia. Jenna wywróciła oczami i sięgnęła po jej poduszkę, wysypując z niej wszystkie pióra. Chciała jej pokazać najłatwiejszą magię.
- Ej, co ty robisz. Nie mam zamiaru tego sprzątać, to jest kara, bo wam nie wierzę? - Ciocia Eleny zachichotała i uniosła rękę nad jednym piórem, nie musiała się skupiać, było to dla niej bardzo proste. Wraz z jej dłonią, która uniosła się do góry, poleciało pióro. Szatynka ze zmarszczonymi brwiami przesunęła ręką między przedmiotem, a dłonią cioci. Czarownica, po chwili uniosła wszystkie pióra, które znajdowały się na łóżku w powietrze, a Elena patrzyła z podziwem na nie. Dotykała je i sprawdzała czy nie wiszą na żadnych linkach.
- Wierzę wam - powiedziała po chwili. - I ja też chcę to robić.
- Skarbie tylko pamiętaj, to nie zabawa. Nie możesz mówić wszystkim o tym, bo wezmą cię za wariatkę, w dodatku w Mystic Falls nie żyją tylko zwyczajni ludzie, ale też wampiry, wilkołaki i inne wiedźmy. Musisz uważać na to co robisz. A teraz zostawiam cię z Jenną, niech ci pomoże. - Mama Eleny wstała z łóżka i wyszła z pokoju żeby porozmawiać ze swoim mężem.


Otworzyła powoli oczy i sięgnęła po telefon, z którego wydobywał się irytujący dźwięk. Dziś czwartek czyli dzień biegania z Finn'em. Nie miała ochoty podnosić się z łóżka, była zmęczona, ponieważ przez pół nocy rozmawiała z Jenną o czarownicach i innych istotach nadprzyrodzonych. Udało jej się odzyskać magię, ale obiecała rodzinie, że naszyjnik będzie nosiła przy sobie. Po wyłączeniu budzika zapadła ponownie w sen.

- Elena. - Usłyszałam czyjś głos w oddali. Odwróciłam się ale nikogo nie było. Stałam sama na drodze, niebo było czarne, nie widziałam ani gwiazd ani księżyca. Mimo iż było ciemno widziałam wszystko dokładnie. Poruszające się drzewa, migotanie latarni w oddali. Samochody, które jeździły po autostradzie i domy, które były jakby wyjęte z magazynu. - Elena, nie możesz tu zostać. Uciekaj. 
Usłyszałam ponownie tym razem, ta osoba miała desperacki głos. Chciałam zrobić krok do przodu, ale nie mogłam. Tak jakby moje nogi zatopiły się w asfalcie. Spojrzałam na cień, który pojawił się znikąd. Podążyłam wzrokiem za jego śladem, tak aby zobaczyć do kogo on należy. Podniosłam głowę wyżej i zobaczyłam postać. Jego blond włosy kołysały się na wietrze, a wzrok przeszywał mnie na wylot. Usta miał dziwnie czerwone, a oczy podkrążone jakby czarnymi siniakami. Zmarszczyłam brwi i zamrugałam oczami. Nagle ta osoba znalazła się kilka centymetrów ode mnie. Chciałam krzyknąć, ale głos uwiązł mi w gardle. Przerażona spojrzałam na jego twarz. 
Nie wiem czy w tamtym momencie najgorsze było to, że jego twarz była cała we krwi i to nie wydawała się być jego krew, tylko to, że był to Chris.
Chłopak rozszerzył usta w diabolicznym uśmiechu, teraz nie wyglądał jak człowiek, tylko jak zwierze z obnażonymi kłami. Czym on był? Blondyn natychmiast zatopił je w mojej szyi.

Podniosła się i oddychała głęboko. Nienawidziła koszmarów. Położyła dłoń na swojej klatce piersiowej i próbowała unormować oddech. Gdy jej się to udało wstała z łóżka i wyszła z pokoju, kierując się do kuchni. Dziś wieczorem miała iść do swojej cioci, żeby zacząć się uczyć jak używać swojej mocy. Była podekscytowana, ale bała się, że nic jej nie wyjdzie, mimo zapewnień rodziców.
Wyjęła z lodówki mleko, które wlała do miski i nasypała do niej swoich ulubionych płatków. Wzięła łyżkę i siadła przy stole. Po chwili do kuchni wszedł jej zaspany brat Jeremy.
- Cześć siostra - mruknął i otworzył tym razem on lodówkę, wyciągając z niej sok. Kiedy się napił odłożył na miejsce i sięgnął po jabłko.
- Co tam? - spytała, biorąc kolejną porcję jedzenia do buzi. Chłopak tylko wzruszył ramionami i wziął gryza jabłka. - Wiesz muszę cię o czymś powiedzieć.
- No to mów. - Głos brata był obojętny. Usiadł na przeciwko niej i patrzył na nią lekko zmrużonymi oczami.
- Jestem czarownicą - powiedziała szybko i czekała na jego reakcję. Brunet patrzył na nią poważnie i uniósł brwi do góry. Wiedziała, że za chwilę wybuchnie śmiechem nie wierząc jej, ale nic podobnego się nie stało.
- Okej? - Wstał od stołu i wyrzucił ogryzek do śmietnika. - A ja jestem łowcą wampirów, jak ojciec. Wiedziałem o tym wszystkim wcześniej niż ty, mimo iż jestem młodszy.
Powiedział jej na ucho, a on się wyprostowała. Zaraz co? Dlaczego on wszystko wiedział, a ona nie? To nie było fair. Była też zasmucona obojętnością swojego brata i jego ogólnym zachowaniem. Nie wiedziała co się z nim dzieje. Ostatnio stał się dziwny i nie rozmawiali ze sobą jak kiedyś. Odsuwał się od niej i nie podobało jej się to. Szczególnie, dlatego że nie znała przyczyny. Wróciła do swojego pokoju i ubrała się, poszła do łazienki, umyła zęby i wyprostowała lekko kręcone włosy. Nie lubiła ich, wolała jak były proste. Nie malowała się, bo w makijażu czuła się niewygodnie. Wolała pozostać naturalna.
Pomyślała o Chrisie i była na niego zła. Już wiedziała, że był wampirem i żył. Okłamał ją i nigdy nie powiedział czym jest. W dodatku jego zdrada, dlaczego był z nią? Mogła się jego zapytać, ale nie chciała go widzieć, nie miała takiego zamiaru. Może kiedyś jak nadarzy się okazja, ale na pewno nie teraz. Nie potrafiła. Bardzo go kochała, a on ją tak potraktował.
Z rozmyśleń wyrwał ją dźwięk telefonu. Pobiegła do swojego pokoju i sięgnęła po urządzenie naciskając od razu na zieloną słuchawkę.
- Elena jak się czujesz? Noami mi wszystko powiedziała. Chris to dupek, widziałam go dzisiaj w sklepie, chciałam z nim porozmawiać, pewnie nie byłaby to zwykła rozmowa, ponieważ byłam cholernie wkurzona, ale na szczęście powstrzymał mnie Finn, bo skopałabym temu idiocie dupę - usłyszała w słuchawce głos swojej przyjaciółki Isobel i zachichotała na jej potok słów. - O proszę bardzo śmiejesz się, czyli czujesz dobrze. W takim razie wyjedziesz dziś z nami nad jezioro? Albo pójdziemy do Grilla?
- Jasne, możemy pójść do Grilla. I dziękuję za twoją troskę Isy - powiedziała rozbawiona Elena. - To o której się spotkamy?
- Piętnasta? Reszcie ta godzina pasuje. Musimy porozmawiać też o tym co się stało wczoraj na placu. I chcę cię powiadomić, że do Mystic Falls przeprowadzili się dwaj bracia, podobno są strasznie gorący! - oznajmiła przyjaciółce podekscytowana blondynka. Elena ponownie się zaśmiała i potwierdziła swoje przyjście.

Otworzyła drzwi i weszła do budynku. Rozglądnęła się za swoimi przyjaciółmi, których widziała przy jednym ze stołów z uśmiechem ruszyła w ich stronę. Gdy przywitała się ze wszystkimi usiadła między Isobel, a Connorem. Słuchała ich rozmów i cieszyła się z tego, że ma takich przyjaciół. Nie zamieniłaby ich na nic innego. Po jakimś czasie poczuła szturchanie blondynki, która siedziała obok niej, spojrzała na nią ze zmarszczonymi brwiami. Isobel wskazała na kogoś kiwnięciem głowy. Elena odwróciła się w tamtą stronę i zobaczyła go. Chłopaka, który wczoraj niby zabił jej chłopaka. Przeprosiła grzecznie swoich przyjaciół i wstała od stołu kierując się w jego stronę. Usiadła obok niego przy barze.
- Już wszystko wiem - powiedziała krótko. - Ty też jesteś czarownikiem? - Chłopak odwrócił się w jej stronę. Był trochę zaskoczony, spodziewał się, że dziewczyna będzie trzymała się od niego z daleka. Wypił zawartość szklanki, którą przed chwilą zamówił i patrzył na nią.
- Jak myślisz? - Nie miał dziś humoru. Dowiedział się, że jeden z sabatów z Rosji, który jest dość znany i potężny szuka go. Wiedział, że mają wobec niego pewne plany, które na pewno mu się nie spodobają. Zwykli z tego, że przyłączają czarowników i czarownice do siebie, tylko te wyjątkowe, a jeśli ktoś się nie zgodzi do nich dołączyć zabijali ich. Nie bał się, że coś mu zrobią, ale nie chciał mieć z nimi jakiejkolwiek konfrontacji, szczególnie kiedy wcielił w życie swój plan.
- Myślę, że tak. Pokazałeś wczoraj zabijając przy tym mojego chłopaka. - Wywróciła oczami.
- Należało mu się, powinnaś była sama to zrobić. - Wzruszył ramionami, a następnie przybliżył usta do jej ucha. - Nie myśl, że zrobiłem to z myślą o tobie skarbie. Nie znam litości, nie mam serca. Nie jestem dobry. Zrobiłem to bo chciałem. Po drugie on żyje, chociaż wolałbym oberwać mu głowę, wyrwać jego bijące serce, albo wbić mu w nie kołek. Po prostu patrzeć jak umiera dzięki mnie. Wtedy byłbym szczęśliwy.
- Dlaczego tego nie zrobiłeś? - spytała mimo tego, że była przerażona jego słowami. Zobaczyła jak ponownie wzrusza ramionami. Westchnęła i wyprostowała się. - Jak masz na imię?
- Oh. Mellisa i John nie opowiedzieli mojej wspaniałej historii, tobie? To rani moje uczucia, że zapomnieli o mnie wspomnieć. - Kai zmarszczył brwi i położył sobie dłoń na pierś. Po chwili ją zdjął i powiedział. - Mam na imię Kai, Eleno.
- Skąd znasz moje imię Kai? - Nie wiedziała skąd ją zna. Zobaczyła na jego ustach półuśmiech, a następnie widziała jak wychodzi z Grill'u. Wróciła do swoich przyjaciół, którzy mierzyli ją wzrokiem chcąc dowiedzieć się z kim rozmawiała, ale Noami ją prześcignęła.
- To ten chłopak, który wczoraj obronił ją przed Chris'em - wytłumaczyła im wymachując przy tym ręką.
- Widziałaś to? - Elena myślała, że jej przyjaciółka wtedy gdzieś poszła, ponieważ jej nie widziała. - Nie zauważyłaś czegoś dziwnego?
Noami przełknęła ślinę. Wiedziała kim jest jej przyjaciółka, ona sama wiedziała o wszystkim. Nigdy nie opowiedziała swoim przyjaciołom o tych zagrożeniach i niebezpieczeństwach, które żyją w Mystic Falls, była pewna, że oni uznają ją za wariatkę. Bała się im przyznać mimo iż ciężko było jej żyć pośród nich z tym.
- Dobrze muszę wam o czymś powiedzieć - zaczęła Gilbertówna. - Wiem, że uznacie mnie za szaloną i mi zapewne nie uwierzycie, ale musicie. Jestem czarownicą. I Finn nie śmiej się. - Zmrużyła oburzona oczy na bruneta, który uniósł ręce do góry. - Wiem, wiem to wydaje się być śmieszne, ale to prawda!
- Ja ci wierze - powiedziała Noami i uśmiechnęła się do Eleny, a ta odwzajemniła jej uśmiech.
- To dlaczego niby nigdy, cóż, nie wykazywałaś żadnych zdolności magicznych? - spytał rozbawiony Finn.
- Bo moja magia była w tym naszyjniku. - Dziewczyna wskazała na przedmiot wiszący na jej szyi.
- Który jest okropny. Swoją drogą - skomentowała Isobel, a wszystkich spojrzenia wylądowały na jej osobie. - No co? To tylko obserwacja, wiecie, że lubię modę, a to do najnowszych trendów nie należy.
- Jesteście moimi przyjaciółmi czemu mi nie wierzycie? - Elena zignorowała swoją przyjaciółkę. Była zawiedziona nimi. Spodziewała się, że od razu nie przekona ich, ale miała cień nadziei, że uda jej się.
- Bo to jest niewiarygodne, nie dasz nam nawet żadnych dowodów. Po drugie nawet jeśli chcielibyśmy, to nie potrafimy. Halo, to nie Harry Potter - odezwał się tym razem Connor. Chłopak lubił, wręcz kochał szatynkę, oczywiście kochał jak siostrę. Ufał jej, ale to było zbyt dziwne. Czuł, że dziewczyna robi sobie z nich żarty, co nie było nawet zabawne, bynajmniej dla niego.
- Pokażę wam jutro, bo dopiero dziś będę uczyć się praktykować magię z Jenną. Przyjdźcie do mnie w południe, okay? - spytała z nadzieją w oczach. Wiedziała, że wtedy na pewno przyjmą tę prawdę.
Gdy dostała od wszystkich potwierdzenie, wstała oznajmiając, że idzie do swojej cioci.
Poszła w stronę wyjścia, odwróciła się patrząc na swoich przyjaciół i nagle poczuła, że na kogoś wpada.
- Um przepraszam - powiedziała zakłopotana podnosząc wzrok na chłopaka.
- Katherine? Co ty tu robisz? Miałaś być w Nowym Yorku. - Brunet patrzył na nią z góry, a na jego twarzy widziała cień uśmiechu.
- Musisz mnie z kimś mylić - mruknęła. - Mam na imię Elena.

***

Witam was z nowym rozdziałem! :)
Nadal jest dosyć spokojnie, ale na końcu pojawia się pierwsza tajemnica.
Nie wiem czy rozdział jest jakoś strasznie ciekawy, ale chcę go dodać, ponieważ nie mam ochoty na pisanie go kolejny raz.
Wybaczcie za wszystkie błędny, które pewnie są. Szczególnie za te interpunkcyjne, słabo sobie z nią radze :/
Wiem, że jeszcze zbyt nie rozwijam wypowiedzi, ale staram się jak mogę :)
Komentujcie, bo to naprawdę motywuje :>
Do zobaczenia c:

4 komentarze:

  1. świetny blog mam nadzieję,że wprowadzisz również Klausa i będzie coś między nim a Elena ciekawi mnie plan Kaia cieszę się,że Elena jest czarownicą aco do Klausa miałam na myśli uczucie między nim a Eleną lubie tą parę przydałby się zwiastun

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, czyżby na końcu pojawił się jeden z gorących braci? :3 Hihih, mam nadzieję! Fajnie, że Elena dowiedziała się o swojej magii, ale jestem zaskoczona, że tak spokojnie to przyjęła i tak po prostu powiedziała to przyjaciołom. Otwarta dziewczyna :D No i spotkanie z Kai'em! <333 Więcej, więcej, więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie mi się podoba, tylko czemu ciągle wyłapuję jakieś wątki powiązane z "Pamiętnikami Wampirów"? :D Mam nadzieję, że nas zaskoczysz, powodzenia z nowym rozdziałem! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! :3
    Rozdział jak najbardziej przypadł mi do gustu :) Szczególnie wątek nauki magii z Jenną. Może to dlatego, że ją uwielbiam? :)
    No i Kai ♥ jest paskudny ale za to go uwielbiam :D A powracając do Eleny, to szkoda mi jej. Wyjawia swoim przyjaciołom wielką tajemnicę, a oni do tego jej nie wierzą. Chamskie ale jednak zrozumiałe, choć nadal uważam, że mogli lepiej się zachować.
    I teraz najlepszy wątek za który Cię znajdę i wyściskam!
    Damon! Oh, kocham Cię za to ;** Mam nadzieję, że będzie tu Delena, a jeżeli nie jako para, to chociażby jako friedship :)
    Ale co ja tu na "widowni" będę marzyć. Jak znam życie i w tym wątku mnie zaskoczysz :3
    Także czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i Zapraszam do siebie :3
    #Aleksandre

    OdpowiedzUsuń